Paulina Wiktorska – wywiad po semWAW#2

Sprzedaż bezpośrednia :) Najkrótsza droga dotarcia i w 90% najskuteczniejsza, ALE nie może ona stanowić jedynego źródła pozyskiwania leadów.

Ja osobiście traktuję edukację klienta jako inwestycję do budowania lepszej komunikacji i współpracy. Wyedukowany klient daje szansę na lepsze wyniki w prowadzeniu kampanii, bo dyskusje podczas omawiania wyników są bardziej konstruktywne dla obu stron. Klient ma wiedzę o produktach czy usługach, jakiej Ty jako specjalista nie posiądziesz. A Ty masz tę przewagę, że jako specjalista znasz bardzo dobrze narzędzie, na którym pracujesz i wiesz, jak wykorzystać wiedzę klienta do działań na kampaniach. Są też pułapki i pewną granicę warto w tym temacie wyznaczyć, żeby potem nie okazało się, że to klient za nas zaczyna podejmować decyzje co do działań w kampaniach, a jak coś pójdzie nie tak, to wina spada na Ciebie – specjalistę od kampanii. Nie bałabym się edukacji, zwłaszcza że żaden klient nie ma na to czasu tyle, co Ty, i nie po to podejmuje współpracę, żeby się edukować. Pamiętajmy też, że rynek SEM jest duży i żadna firma nie trzyma się jednej agencji czy specjalisty wiecznie, bo to nie daje gwarancji na ciągły rozwój.

Jest taka ilość rozwiązań/aplikacji wykorzystujących AI, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Wszystko zależy od Twoich potrzeb. Ja na co dzień korzystam z Chatu GPT do tworzenia tekstów reklam w kampaniach. Panel Google Ads również ma wbudowane rozwiązania AI, dzięki którym ostatnio miałam możliwość z 15-sekundowego spotu zrobić bumper, który od razu przeszedł publikację na kanale i poszedł do promocji. Jeśli specjalizujesz się w tworzeniu grafik, to może zainteresuje Cię midlibrary.io, który przy wykorzystaniu odpowiednich promptów stworzy ciekawe grafiki. Sonix.ai stworzy dla Ciebie transkrypcje pod video na YT, a opus.pro przerobi poziome wideo na pionowe rolki w świetnej jakości.

Wydaje mi się, że jesteśmy już na etapie, gdzie myślenie o tym, czy wdrażać, czy się opłaca, przestało być wyborem, a koniecznością. Potęgą działań reklamowych są dane. A jeśli ze względu na brak wdrożonego Consent Mode te dane zostaną nam odcięte, to nie mamy o czym myśleć w temacie budowania konkurencyjności marki i zwiększania sprzedaży na rynku.90% sklepów na rynku polskim korzystających z Google Ads ma kampanie Pmax. Kampanie te działają w oparciu o dane, wystarczy drobny błąd w ich zbieraniu, a sypie się sprzedaż na całej kampanii. Dlatego jestem zdania, że wygrywa ten, kto ma dane.

W moim przypadku było to zamiłowanie do marketingu, które wprowadziło mnie w świat reklamy i pozwoliło znaleźć swój kierunek. Ale uważam, że każde umiejętności i chęć nauki pozwolą się spełniać w tym zakresie. Kiedy pracowałam jako Menedżer w dziale SEM i rekrutowałam do zespołu, poznałam ludzi po różnych kierunkach studiów, którzy próbowali swoich sił w SEM. Programista będzie w stanie wykorzystać swoje umiejętności do tworzenia zaawansowanych skryptów, które pozwolą szybciej wyciągać dane i zbierać dodatkowe informacje z kampanii. Socjolog odnajdzie się w profilowaniu grupy docelowej czy odnajdywaniu trendów. Osoby po statystyce będą miały okazję przetestować swoje umiejętności podczas pracy z GA4. Wydaje mi się, że jest to na tyle szeroka dziedzina, tak dynamicznie rozwijająca się, że każdy znajdzie coś dla siebie i nie zdąży się nią znudzić.

Swój status w temacie GA4 określiłabym „in progress”. Nie ukrywam, że po 10 latach pracy na poprzednim systemie ciężko było mi się przestawić na nowy, w którym część wskaźników wyleciała i który wymusił na nas stworzenie zupełnie nowego schematu prowadzenia analiz. Niemniej widzę światełko w tunelu.

Ja bym powiedziała, że odważniej inwestują budżety w działania reklamowe. Zmiany związane z GA4 i Consent Mode wpłynęły na odważniejsze podejście do tematu analityki i jej poprawnego wdrożenia.

Mam takie wrażenie, że kiedyś ta synergia była większa, niż jest teraz. To, co obserwuję po klientach to na pewno wyciąganie trendów słów kluczowych z kampanii i przenoszenie ich do SEO. W kampaniach czasem wykorzystuję treści bloga pisanego na potrzeby SEO do kampanii DSA na tani ruch. Jeśli jest dobra, zaindeksowana treść, to można ściągnąć na stronę tani ruch rzędu 0,05 zł za klik, który z kolei wykorzystuje się w kolejnym etapie lejka sprzedażowego, np. w remarketingu.

Najpopularniejsza na rynku wtyczka, zresztą polecana też przez Google, to Cookie Bot. Myślę, że najprościej jest skorzystać z listy certyfikowanych platform dostępnych na stronie https://cmppartnerprogram.withgoogle.com/ , które współpracują z Google i są rozwiązaniem gotowym do wdrożenia.

Myślę, że jego brak na pewno wpłynie na skuteczność kampanii, bo odetnie źródło, z którego system czerpie informacje o użytkownikach i na których opiera się „sprzedaż”. Więc ci, którzy jeszcze zastanawiają się nad jego wdrożeniem, lepiej niech szybciej podejmują decyzje. Natomiast czy zaburzy dane analityczne? Nie bardziej niż już teraz zostały zaburzone. Krążyła na LinkedIn ankieta, w której na pytanie “czy klikasz “odrzuć” w ramach polityki cookies na stronie?” aż 80% osób zadeklarowało: TAK. Tylko była to grupa składająca się z marketerów. Natomiast ¾ naszego społeczeństwa niezwiązanego z branżą nie ma pojęcia o Consent Mode i tego, co to jest polityka prywatności, a co za tym idzie, akceptują wszystkie zgody, byle dostać się do strony i przejrzeć ofertę. Więc aby nie utracić możliwości kontaktu z nimi, lepiej pochylić się nad wdrożeniem Consent Mode, a dopiero potem robić analizy czy i jaki miało to wpływ na nasze statystyki.

Myślę, że każdy temat, który pobudzi do dyskusji, będzie szansą na budowanie tej społeczności. Teraz jest to trudniejsze, niż kiedy ja zaczynałam. Wówczas mało kto pisał, chciał dzielić się swoją wiedzą. Przez lata społeczność SEM naprawdę urosła i mocno się pozmieniała, ale uważam, że dla każdego jest miejsce – o ile nie będzie próbował kopiować innych. Praca nad indywidualnym stylem, pisanie o własnych spostrzeżeniach, mają największą wartość. A jak nie masz nic do powiedzenia, to lepiej nic nie pisać.

Pozytywnie :) Ja lubię się dzielić wiedzą, więc myślę, że na pewno. W jednych uczestniczyłam, w innych byłam słuchaczką – to zawsze spora dawka merytoryki, za co Was cenię. A to, że zgarniacie z rynku osoby, które mogą pochwalić się dużym doświadczeniem, to aż miło się bierze udział w takich spotkaniach.

Tak, uważam, że Meta i Google się uzupełniają choćby ze względu na ogrom różnic, jakie między nimi występują. FB ma użytkowników, a Google bazuje na ciasteczkach. Meta daje możliwość na bieżąco docierać z komunikacją (np. nowościami, promocjami) znacznie niższym kosztem niż Google Ads. Poza tym każdy użytkownik, porusza się po każdym z tych kanałów. Jeśli nie zobaczy naszej komunikacji na YT, to być może punkt styku nastąpi na FB lub w sieci reklamowej. Jeśli wykluczymy którąś z tych platform, jest większe prawdopodobieństwo, że komunikat do niego nie dotrze. A pamiętajmy, że ilość reklam, z jaką na co dzień się spotykamy, jest tak ogromna, że aby wygrać uwagę jednego użytkownika, musimy być wszędzie.

Przyznam, że jest minimalistką, jeśli chodzi o narzędzia w codziennej pracy. To też pozwala mi na szybsze podejmowanie decyzji i działań. Narzędzia, na których pracuję na co dzień, to zwykle Google Ads (wersja online i offline), Search Cosnole i GA4. A jako że są to narzędzia Google, to mam większe prawdopodobieństwo, że dane, jakie zobaczę choćby w GA4 i GAds będą się pokrywały. W przypadku sklepów internetowych korzystam też z dobrodziejstw cux.io. Ułatwia pracę nad stroną i budowaniem lepszej ścieżki zakupowej klienta.

Rynek niemiecki jest w mojej ocenie jednym z cięższych wyzwań i warto się do tego przygotować. Niemcy nie są gotowi na polskie firmy, z siedzibą w Polsce, więc to już wymusza na nas zadanie w postaci szukania lokalnych rozwiązań dla pokazania marki. Są formalistami, tzn. wszelkie polityki prywatności, warunki dostaw, regulaminy to must have każdej strony na tym rynku. Jeśli nie klient, to konkurencja zweryfikuje za nas, czy wszystko się zgadza. Myślę, że warto też zwrócić uwagę na takie podstawowe rzeczy jak najpopularniejsze bramki płatności, najpopularniejsze formy dostawy, urządzenia, na jakich użytkownicy najczęściej są online, marketplace’y, wyszukiwarki internetowe (Google ma monopol na rynku polskim, a na innych rynkach możemy spotkać seznam, yandex, baidu, etc.). Takim punktem odniesienia powinny być dla nas TOP3 marki na danym rynku, od których zaczniemy analizę poszczególnych punktów i dopasujemy się do nich. Skoro są w topie, to znaczy, że wyznaczają pewne trendy.

W kampaniach Google Ads tego akurat przykładu raczej bym nie wykorzystała. To są stricte działania viralowe i trzeba mieć na nie dobry pomysł i odpowiednią narrację, bo dobry pomysł (w naszej ocenie) może się obrócić przeciwko nam. Natomiast jak chodzi o samo wykorzystywanie trendów w kampaniach to jest to jak najbardziej dobry kierunek. Na semWAW#2 wspomniałam o tym, jak po wejściu na ekrany kin filmu „Barbie” marki modowe, kosmetyczne, miały idealny moment na wpasowanie się w trend i super to wykorzystały. Takich trendów w ciągu roku jest niewiele, więc wygrywa ten, kto ma pomysł i jest szybki.