Robert Głowacki – wywiad po semKRK#23 BIG

AI to przyszłość. Ale obecne trendy, które widzimy, mogą w dużym stopniu wygasnąć lub zaliczyć spektakularny upadek. Gdy oddzielimy marketingowy bełkot od prawdziwych informacji, zobaczymy, że LLM-y oraz inne formy AI rosną w siłę i będą się stawać coraz bardziej przydatne w naszym życiu.

Już jest – zależy, jak na to spojrzymy. Zależy to od skali i tego, co rozumiemy przez niebezpieczne.

Niebezpieczeństwo jednostkowe: AI halucynuje. A więc pomimo potencjału, przy np. tworzeniu narzędzi edukacyjnych dla dzieci z wykorzystaniem modeli językowych, nadal istnieje ryzyko odpowiedzi szkodliwej lub niebezpiecznej z punktu widzenia danej jednostki.

Niebezpieczeństwo dla grup: roboty-zabójcy z odcinka Metalhead serialu Black Mirror są już w pełni możliwe do stworzenia.

Niebezpieczeństwo dla ludzkości: brak możliwości pełnego zapanowania nad LLM-ami oraz fakt, że dopiero uczymy się odkrywać, jakie procesy „myślowe” zachodzą w środku, powodują, że wystarczająco silny model z dostępem do agentów/narzędzi jest w stanie – w teoretycznej sytuacji – wywołać znaczne zagrożenie. Pokazuje to eksperyment myślowy „apokalipsy spinaczy” – AI, którego celem będzie wykonanie polecenia za wszelką cenę bez zastanowienia się, czy ten cel ma sens.

Na obecnym etapie nie potrafię odpowiedzieć odpowiedzialnie na to pytanie.

Szczerze – to całkowicie zależy od tzw. use case. Uważam, że do codziennej pracy oraz tworzenia własnych narzędzi potrzebujemy z reguły 3 modeli: dużego dokładnego, małego szybkiego i „myślącego” – w zależności od zadania, kosztów i naszej potrzeby. Moje Trio to z reguły GPT 4.1, Gemini Flash oraz Sonnet 3.7 lub 4.
Często jednak sięgam po inne modele i je testuję.

GPT czy ogólnie Czaty AI to moim zdaniem jedynie pewna nowa forma zdobywania wiedzy i jej prezentowania – bazująca jednak na poprzednich rozwiązaniach, tak jak obecnie Czaty AI korzystają z danych w indeksach Google czy Bing. Patrząc na to jako na pewien trend, mam wrażenie, że same czaty nie przejmą pozycji dominującej, takiej, jaką np. obecnie przypisujemy wyszukiwarce Google.

Czaty będą musiały znaleźć sposób na monetyzację darmowych użytkowników i tutaj rozwiązaniem będą na pewno reklamy oraz sprzedaż danych użytkowników.

Przyszłością za to będą asystenci AI – czy to w formie Gemini, Copilot, czy Apple Intelligence – czyli prawdziwi partnerzy wbudowani w nasze życie i ekosystem, z którego korzystamy. A to moim zdaniem wywoła wzrost znaczenia kampanii brandowych i zasięgowych.

Obecnie AI daje nam możliwość posiadania swojego własnego „stada juniorów”. Niedługo możemy dysponować sensownym„stadem midów”. Nadal jednak potrzebny jest ktoś na górze, a AI (obecnie) niepotrafiące wymyślać nowych rzeczy ani mieć jakiejkolwiek większej wizji, nie nadaje się do tego zadania. Ostatecznie, marketing służy do dotarcia do klientów, czyli ludzi, i ktoś ten ludzki element musi zapewnić.

Nie wiem, czy istnieje narzędzie spełniające te warunki, ale sam jestem wielkim fanem opensource i możliwości, które nam daje pod względem oszczędności oraz funkcjonalności. Dlatego to, co mogę polecić, to repocloud.io, gdzie za grosze możemy np. na godzinę zacząć korzystać z dużej bazy narzędzi, aby zobaczyć, czy nam się przydadzą i są potrzebne, a następnie wdrożyć je u siebie.

Tak. AI to jedynie dodatkowe narzędzie. I tak jak zastosowanie nowych form reklamowych czy lepszej analityki jest formą przewagi konkurencyjnej, tak samo odpowiednie zastosowanie AI może nią być.

Obecnie AI pomaga tworzyć i zarządzać skalą, a jeżeli nasza kampania nie wymaga skalowania, to i zastosowanie narzędzi wspomagających jest mniejsze.

Nie zapominajmy, że podstawą marketingu jest ludzka – i obecnie tylko ludzka – kreatywność.

Poprzez dokładnie policzone $$$. Obecnie jesteśmy na etapie zachłyśnięcia się możliwościami i potencjałem AI. Stąd też ciągle słyszymy historie o firmach, które zarządzają zwolnienia, jednak okazuje się, że AI nie potrafiło zastąpić tych etatów. Media też poza ciągłym zachwytem obiegają wyniki realnych badań lub przykładów pokazujących niewielki wpływ AI w większości organizacji.

Dlatego wdrożenie AI w organizacji wymaga realnego przemyślenia i znalezienia potencjalnych zastosowań, a następnie ostrożnego testowania i obliczania realnych korzyści.

Zawsze przywołuję tutaj przykład z podwórka SEOwego:
Może nam się wydawać, że zlecenie napisania 100 kompletów Title+Description AI jest lepsze i o wiele szybsze niż zlecenie tego zadania doświadczonemu, przetestowanemu i zaufanemu copywriterowi, który kosztuje nas X więcej. Sytuacja ta wydaje się być idealna. Zapominamy tutaj jednak o tym, że pewien poziom jakości przy wykorzystaniu copywritera był wliczony w cenę, a teraz ten sam komplet 100 Title i Meta Description kosztuje nas dodatkowe RBH specjalisty weryfikującego pracę AI, co wcześniej nie było wymagane. Łatwo w tym przypadku spojrzeć na jedną kupkę zadań, która nam się sama zmniejsza dzięki AI. Jednocześnie nie dostrzegamy drugiej kupki, która rośnie poprzez wykorzystanie AI.