Jak wszyscy dobrze wiemy na dzień dzisiejszy ilość kliknięć w Google+ (nie) wpływa na pozycje naszej strony. Słowa te wypowiedział sam Matt Cutts, więc muszą być prawdziwe. No dobrze, ale co będzie jutro? W dobie niezwykle szalejących uptadów uptadów w wersjach tysiąc pięćset sto dziewięćset, ciężko jest przypuszczać, że to nie nastąpi. Pytanie tylko kiedy?
A może właściwie już jesteśmy świadkami tego wydarzenia? W końcu Google słynie z tego, że mówiąc „tak” w rzeczywistości mówi „nie”, ale proszę się nie martwić. Pracownicy Google’a na pewno obwieszczą nam chóralnie taką informację – w końcu każdego dnia w pocie czoła pracują nad poprawieniem wyników wyszukań. Tak więc co jakiś czas muszą ogłosić zmiany – jeśli by tak nie było, to okazałoby się, że oni tam po prostu nic nie robią!
Dziś niektórzy twierdzą, że odpowiednia dawka „lajków”, „ćwierków” daje kopa stronie. Ale czy jest tak w przypadku Google+? Z moich obserwacji wynika, że na tę chwilę tylko jest to znikomy bonus. W przypadku „kar” – nawet duża ilość G+ nie uchroniła strony przed filtrem. Oczywiście jeszcze nie czas na analizy, które skutkują w doprowadzeniu do gigantycznych ilości tego wyznacznika na strony, wszak tak można było by to realnie oszacować. A serwisy, które dają możliwość dostarczenia nam takiej ilości Google+, mają się dobrze, więc droga wolna…
Tylko czy algorytm Google może sprawdzić „klikaczy”? W końcu Ci mniej realni nie są każdego dnia online, mają mniejszą aktywność i najczęściej opiewają w schematy, które łatwo wyłapać. A nie raz obserwowaliśmy wyniki, które pokazywały wyzerowywanie G+ dla stron z dnia na dzień. Wspomnianych stron, które pomagały zbierać G+ było wiele, dziś ostało się ich kilka, które robią to na sensownym poziomie, ale i tak żaden system nie zapewni realnych Google+. Tym bardziej, że wiele osób rzuciło się mocno na nabijanie G+ tylko na stronach głównych, zapominając o podstronach, które przecież należą także do całej domeny…
Skoro dziś nie liczy się aż tak bardzo ilość Google+ to czy w ogóle warto umieszczać je na stronie? W Narzędziach dla Webmasterów mamy od jakiegoś czasu możliwość raportowania „plus jedynek”. Oznaczać to może kilka kwestii. Google dodało ten wyznacznik, bo po prostu musiało (powiedzieli A wprowadzając Google+, to także należało powiedzieć B – umieszczając je w GWT). Skoro jest to prawdopodobne, w przyszłości skupią się na nim trochę bardziej niż dziś i Google+ może się okazać mocniejszym wyznacznikiem dla określania pozycji strony. Dodając na swoją stronę znaczek specjalistów z Mountain View, polepszamy wizerunek naszej witryny w wyszukiwarce, a dzisiaj to przecież kluczowy element. Może więc zamiast kolekcjonowania G+ warto zainteresować się autorshipem, który daje więcej korzyści?
Podsumowując – Google plus wpływ na pozycję ma. Czy wielki? „Kredytów hipotecznych” ani nawet „wypasu owiec w Bieszczadach” samymi plusami nie zdobędziemy, nie-e. Jednak Google+ pojawia się powoli wszędzie – SERPy z wstawkami w miejscu reklam, authorship, profile Youtube, 3 półka od góry w Waszej lodówce. Zupełnie bym się nie zdziwił, jeśli w ramach promocji Google+, wyznacznik ten jeszcze bardziej zyska na znaczeniu tylko po to, aby więcej osób założyło sobie konta w systemie.